Często wpadałam w histerię, a teraz siedziałam tylko przed laptopem i obiektywami aparatów. Musiałam się w czymś zatracić. Znaleźć miejsce na tej planecie, którą z dnia na dzień znienawidziłam za to co mi przyniosła, za to co musiałam przeżyć. Również za to że musiałam pożegnać się ze swoimi uczuciami i udawać znów zgniłą dziewczynę, która nie czuję kompletnie nic w swoim sercu. Jakbym była lalką, która pozbyła się balastu i ma poczuć wielką radość. Tak nie było. Zaczęła się moja terapia.
Jeździłam po najpiękniejszych miejscach w okolicy. Chciałam poczuć ich magię oraz ujrzeć przy tym cudowne zachody słońca- i tym razem sama. Żałowałam tego, że nie mam komu wskazać palcem tych pięknych widoków i przy nich wyjawiać swoje najgłębsze uczucia. Ja siedziałam tam sama- z telefonem w ręku, który od czasu do czasu wibrował na nowe wiadomości: "Wszystko jest dobrze u Ciebie?", odpowiadałam "Tak", choć nie czułam się pełna jak wcześniej, jakby mi czegoś ubyło w sobie. Kawałek serca zajadałam, by wypełnić tą lukę w swoim wnętrzu. Próbowałam najdziwniejsze potrawy jak i owoce. Nie przepadam za eksperymentami, ale było mi to potrzebne, by zapomnieć. Czułam się coraz lepiej. Wszystkie moje dni wyglądały jak szalone. Do dziś, do teraz kiedy to piszę. Lubię ten chaos, zawsze dzięki niemu zapominam o własnych myślach w głowie- czuję, że żyję. A piszę to wszystko po to, abyście wiedzieli, że to nie koniec świata jak zawsze ja myślałam. Serce mam puste, a jednak uczucia moje wciąż należą do tej osoby. Choćbym utopiła swoje myśli gdzieś indziej to będę wracać w miejsca gdzie było dobrze mi z tą osobą. Ale to nic złego, że popadacie czasem w obsesję i skrajne złe emocje. Ja miałam ogromne huśtawki nastroju i napady płaczu. Teraz nie mam siły na to, a w moim życiu pojawiają się ciekawe osoby, które swoimi dobrymi słowami zatykają mi wszelkie luki jakie posiadam w psychice jak i sercu. Cudowne mieć do kogoś napisać i wiedzieć, że ta osoba będzie zaraz obok. Wreszcie czuję, że nie będzie tak źle jak to pisane w moich myślach. Powstrzymuje się. Najważniejszą terapią dla was samych jesteście właśnie we własnej osobie wy. Nie ktoś dla was, lecz wy dla siebie. I nigdy to się nie zmieni. To ja ze sobą często rozmawiam przed lustrem oraz to ja w myślach mówię, że będzie dobrze jak nigdy. Wtedy w myślach mam tylko, że muszę pokazać, że się wszyscy mylili i dam sobie radę. Wstaję i idę. Zaparzam kawę, przypominam sobie te piękne oczy. Tonę. Mam pełno miłości w sobie dla kogoś kto to doceni. Ale mimo to nic się we mnie szybko nie wypala. Od tego uczucia wciąż płonę po nocach i czuję zapach perfum. Odpływam daleko. Ocknę się po chwili i zrozumiem, że za moment kolejne spotkanie. Szybkie ubranie się. Odwracam- uśmiech w lustrze mówi za siebie: "Do dzieła, powodzenia". Nagle wszystko zaczyna rozkwitać mi na majowy dzień. Na wiosnę. Jak moje serce woła o szczęście. Moje zielone oczy już inne- rozgrzane,ciepłe i radosne. Nie chcą ostygnąć, niech płoną jak ogień w te dni.
___________________________________________________________________
Ponad 780 osób lubi nas facebook'u! Ty również możesz do nich dołączyć!
Świetna ramoneska, masz pięknego, uroczego pieska <3
OdpowiedzUsuńMój blog
Każdy musi sobie znaleźć własną forme terapii.
OdpowiedzUsuńTerapie są czymś wspaniały, potrafią pomóc. Piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńrilseee.blogspot.com
Zwłaszcza jeśli tą terapię tworzy się samemu sobie. To jest właśnie coś! :)
UsuńDziękuję!
Świetny wpis!
OdpowiedzUsuńRewelacyjne zdjęcia!
Pozdrawiam Eva
Świetnie piszesz, aż miło się czyta :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Aleksandra z bloga: www.wdrodzepomarzeniaa.pl (kliik)
Pięknie wyglądasz :) Pasiasty top
OdpowiedzUsuńhttps://zoio.pl/odziez-damska/bluzki/bluzki-na-lato/ z tymi spodniami idealnie pasuje <3
Pokochałam ostatnio białe spodnie :)
OdpowiedzUsuń